to marcin alończyk. znamy się od przedszkola, chociaz tak naprawdę to tylko od roku, a przynajmniej od wtedy znam go jako roha - pół boga, pół człowieka, zabawnego, inteligentnego filozofa, który uwielbia imprezować i zyć na maxa, ma swoje dobre i złe dni, ale który nigdy się nie poddaje i co najwyżej powie sobie ' i chuj,jebać to'. jesteśmy do siebie podobni, bynajmniej z charakteru, ale to nie to jest powodem dla którego go uwielbiam. otóż nie ma przyczyny, jest po prostu moim przyjacielem, przynajmniej ja tak uważam, i niech tak zostanie. laski, radzę wam go brać, bo obiecuję wam, że ma wszystko, czego pragniecie - a juz niedługo może być na to za późno!