odkąd tylko sięgnę pamięcią wstecz, Ty jedna zawsze byłaś blisko, w każdej minucie dnia i nocy gotowa ofiarować mi swoją miłość, swoją radę, swój czas. byłaś ciepłem rozgrzanej skóry pełnej od wykwitłych kwiatów starości, gryzącą miękkością wełnianych swetrów, delikatnym dotykiem dłoni szlachetnie rzeźbionych ciężką pracą, byłaś krwią barwnymi opowiastkami o odległym świecie przeszłości, nienaganną czystością machoniowych kredensów i dywanów pieszczących czule bose dziecięce stopy, byłaś puchem śnieżnobiałej pierzyny, w którą policzek sam się ukradkiem wtulał, głośnym śmiechem ze sprośnych żartów dźwięczącym na nieskończoność czasu w muszli mojego ucha, byłaś senną godziną spokoju w walce z niepokojem, kawą z mlekiem o każdej godzinie, azylem na frywolne siostrzane rozmowy do trzeciej nad ranem i zapachem starych fotografii, na których dawno już osiadł kurz oddzielając Cię od bolesnych wspomnień i ofiarowując nam Ciebie.
los ciężko Cię doświadczył, nie oszczędzając Cię począwszy od Twych najmłodszych lat, ale na każdym etapie swojego długiego, mozolnego życia walczyłaś dzielnie, z miłością w sercu, z sercem na dłoni i dumnie podniesioną głową. każdym dniem swojego życia pokazałaś mi jak żyć i żadne słowo w żadnym języku nie wyrazi nigdy mojej wdzięczności Tobie za to i mojej miłości do Ciebie. Ty jedyna potrafiłaś zawsze rozkruszyć najtrwalsze i najbardziej zlodowaciałe nieczułości mojego serca, Ty jedyna zawsze wszystko rozumiałaś, nie pytając o przyczynę, nie osądzając i nigdy nie potępiając. Ty jedyna zawsze od początku do końca we mnie wierzyłaś, nawet wtedy gdy ja sama w siebie wierzyć przestawałam.
dobroć, mądrość i pogoda przeplatały się w Tobie niczym najpiękniejszy wieniec, który teraz spoczął u nóg Tego, Który do życia, do miłości i do cierpienia Cię powołał.
Odeszłaś 27 Listopada 2011r. w bólu i agonii, nie będąc w stanie złapać ostatniego tchu, lecz tylko po to, by na zawsze być już blisko.
Nie mogłam pomóc Ci ani zatrzymać Twojego umierania, nie mogłam ulżyć Twojemu cierpieniu, które kładło się najczarniejszym cieniem na każdej mojej samotnej nocy, na każdym dniu i w kącikach zarumienionych warg, przy każdym uśmiechu. ale moje serce jest pełne Ciebie i będziesz żyła w nim, dawna ciepła, obfita w rumianość policzków z radosnym śmiechem na bladych ustach, aż przestanie bić.
Inni zdjęcia: Le dimanche quenJa nacka89cwa;* patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24Ja patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24