WRÓCIŁYŚMY !
(a tu dla tych którzy chcieli wiedzieć jak było )
Jak było źle:
-Regulamin festiwalu jest na prawdę przestrzegany, nie można wnieść nic swojego(jedzenie picie, %...) aparaty tylko o matrycy 5Mpix, <!?>, a tym którym udaje się wnieść mają fuksa.. albo wtyki .
-Festiwal jest jednym wielkim polem walki. Widownia praktycznie w ogóle nie jest podzielona na jakieś sektory, ludzie popychają się, przewracają, depczą siebie i innych, tak naprawdę, sardynki w puszce mają więcej miejsca i powietrza! niż my tam, stojąc w środku kilkunastotysięcznego tłumu.
-Ludzie mdleją, upadają pod twoje nogi, większość nawet nie zwraca na to uwagi,- pogo głównym priorytetem! Stwierdzenie, Zostałam zadeptana/ny na Coke Live, jest czymś normalnym.
-Masz poważne tarapaty kiedy, tłum wielką falą spycha cię w miejsce ludzi w transie tych w ogóle nie interesują twoje żebra, nosy.. i jakiekolwiek ogólnie przyjęte normy i zasady. Ich głównym celem jest rozpierdolić wszystkich obok żeby punkt medyczny nie czuł się niepotrzebny.
-Chcesz umrzeć ,bo stałeś 3 metry od sceny i miałaś możliwość być na niej podczas Kings & Queens , a przy tym dostać np. piórko od gitarzysty ,ale ludzie w transie posłali cię nawet nie wiadomo kiedy i jak w całkowicie odległy środek widowni.
- Masz wrażenie, że Twój zespół grał zbyt krótko, kiedy to w rzeczywistości grał tyle samo co jego poprzednik, na którym dłużyło I ciągło się niesamowicie! Chcesz więcej i więcej.
Jak było cudownie:
-Jedziesz z osobą, z którą przeżyłaś już nie jeden fantastyczny dzień/noc, dlatego masz pewność, że i tym razem pomimo wszystkiego złego[powyżej] i tak będzie rewelacyjnie, Dziękuję !
-Możesz spotkać fantastyczne osoby, które mimo poturbowań i strasznych stłuczeń na ok. dwóch godzinach np. [N.E.R.D.] podnoszą się po raz kolejny z ziemi ze łzami w oczach krzycząc Kurwa mać! OK.., damy rade, dotrwamy do końca, jesteśmy tu przecież dla Marsów !
- 3 minuty spóźnienia Twojego zespołu ciągną się w nieskończoność ale kiedy widzisz już białego irokeza ukochanego wokalisty, słyszysz jego głos w swojej ulubionej piosence, a na końcu słowa, że nigdy by nie pomyślał, że to akurat Polska będzie jednym z tych miejsc do których chciałby wrócić i na pewno powrócą ! Wstępnie w Grudniu! Chcesz płakać ze szczęścia i robisz to! Bo..
We were the Kings and Queens of promise
We were the victim of ourselves
Maybe the Children of a Lesser God
Between Heaven and Hell
- Z odrobiną szczęścia spotykasz miłych chłopców którzy biorą cię na swoje barki i w jednej chwili widzisz wszystko z zupełnie innej perspektywy, cudownej perspektywy ! Ah
-Zwijając się z bólu, biegiesz na najbliższą stacje, po tanią wodę, a mimo to w środku rozpiera cię niewyobrażalnych rozmiarów szczęście !
- Wpadasz w trans muzyki elektronicznej z kolejnym tłumem Łooohoho !
- Wracasz bezproblemowo, z masą ludzi np. na dworzec- podstawioną przez organizatorów masą darmowych autobusów !
-Jest cudownie, mimo, pomimo i wbrew !