dawno nie czułam się tak obrzydliwie.
dwojakość jest okropna. jesteśmy tacy, jakimi się sami widzimy czy jakich ludzie na widzą? a jeśli sami widzimy siebie dwojako? raz tak, a raz inaczej. czyżby zasługą była psychika, która jest równie dwojaka?
nie chce definicji książkowej. nie chce definicji nabytej metodą prób i błędów. chcę być wczorajszym późnym wieczorem. beztroskim.pewnym.nader przyjemnym.
podobno sztuką jest śmiać się z samego siebie. wydawałoby się, że opanowałam ją do perfekcji. nic bardziej mylnego! sama powalam się na kolana. niestety, tylko w negatywnym znaczeniu. dzisiejszym późnym wieczorem.
zmieniłam kolor włosów, kolorów nabrałam.
głośno krzyczę, że nie! krzyczę, że nie potrzebuję tudzież nie chcę. teraz wszyscy krzyczą - 'nie masz innego wyjścia. musisz. musisz.'
muszę. inaczej sobie nie poradzę.