Bez żadnych wątpliwości, Lana Del Rey sprawiła, że zakochałam się w niej w niecałe półtorej godziny... Corkowska plama światła przedstawiła ją jako niewątpliwie piękną kobietę o długich, gęstych, lekko falowanych włosach, lekkim makijażu, w letniej, pomarańczowej sukience. Zwyczajnie, prawda? Zwyczajnie, a jednak "iskierka" sprawiła, że cały koncert wydawał się być magiczny. Kobieta z gracją, doskonale znająca mowę własnego ciała... Co i jak, ile mrugnięć powiekami sprawi, że rzesza fanów się w niej zakocha? Powabna, o pięknym głosie. Najmocniej utkwiły mi w głowie jej usta i "Body Electric"... Jej bezpruderyjność, która posiadała taką grację, że nie musiała oślepić pośladkami całej publiczności.
It's alarming honestly
How charming she can be
Fooling everyone
Telling how she's having fun
(...)
Carmen, Carmen
Staying up 'til morning
Only seventeen
But she walks the streets so mean
It's alarming truly
How disarming you can be
Eating soft ice cream
Coney Island Queen
(...)
Baby's all dressed up with nowhere to go
That's the little story of the girl you know
Relying on the kindness of strangers
Tying cherry knots, smiling, doing party favours
Put your red dress on, put your lipstick on
Sing your song, song, now the camera's on
And you're alive again