Często twe oczy miast wiosennieć zielenią
Są takie zimne i dziwne.
W chorych rozmowach oczy patrzą gdzie indziej,
Patrzą tylko gdzie by się schować.
Twoje ramiona nie kruszące się ciasto
Nie pachną miętową maścią.
Ja w twoich ramionach nieistotny dysonans,
Deszcz szczęścia strzał nad przepaścią.
Szeptem na ucho powiem że,
Że ja, ja się tego wyrzekam...
Tych ranków jak febra
- u okien twych jak żebrak -
Siedziałem za drzewem nie raz
Tych gwiazd spadających
- pijanych gwiazd na stos -
Nocą gdy będę umierał
(...)
Zanim piorun i tęcza przejdą przez smutków most
Zanim dzień stąd odleci na chmurze.
Zanim groszki i róże pocałują się znów przez płot
Zanim kurz pozamiata podwórze.