Wszystko się zjebało..... dlaczego tak? dosłownie nic się nie układa, może jestem do tego stworzona? stworzona, aby zawodzić wszystkich dookoła, psuć wszystko co do tej pory zbudowałam, nic tak praktycznie się nie układa, no nic.... ale w końcu ten czas musiał nastąpić, w kóncu to co było tak piękne musiało się spieprzyć.. Już nawet nie zadaje sobie pytania czy to moja wina czy może kogoś, bo tak, DOKŁADNIE, to jest tylko moja wina... powinnam się z tym pogodzić. ranie i zawodze tych, których tylko się da, nawet w szkole nie jest za dobrze.. zachownie nieopowiednie na koniec, WITAJ! nie będę dalej się rozpisywać, bo już mi łzy same lecą....






           POD OGROMNYM UŚMIECHEM, CHOWA SIĘ TOTALNY SMUTEK!