W koncu będe mogła napisać coś od serca, coś szczerze ! zabierałam sie za tą notkę bardzo długo i chyba przyszedł czas zeby ją w koncu napisać, może będzie jakoś lżej..
Więc tak ..jutro minie 17 miesięcy, 17 miesięcy jak Ciebie nie ma przy mnie..wiem że to w chuj czasu, i może ktoś mi powie , że to głupie, że juz dawno powinnam zapomnieć , to ja..nietesty nie umiem ! dużo się pozmieniało .. . mam sporo wyrzutów sumienia , jestem wściekła ale wcale już tego nie kwestionuje - nie roztrząsam .
Bywa w życiu tak że, człowiek czuje się niedoceniany , zostawiony na pastwę beznadziejnego i nie liczącego się z niczym i nikim losu. Udaję silnego , nieustraszonego , a tak naprawdę jest kruchy i pełen strachu . Przed czym? samotnością , brakiem celu i sensu życia. Wie, że jest niedoceniany,że nie ma obok siebie nikogo , absolutnie nikogo , komu moze się zwierzyc , powiedzieć, że kocha..I taki człowiek staje na uboczu wszyystkich spraw , zostawiony samemu siebie , próbuje wierzyć, że wszystko w końcu sie ułoży , że jego wzrok podpowie własnie `tej osobie` że ta druga jest w stanie oddac za nią wszystko , to jednak tylko urojona nadzieja i marzenie, który się nigdy nie spełni.
Jestem właśnie na etapie `użalnia` się nad sobą. mówienia , że jestem najbrzydsza i najgłupsza. Wiem, że jeszcze chwile to potrwa , taka jest kolej rzeczy , ale musze się tym uporac. Pokazac sobie , że nic nie jest w stanie panowac nade mną , aż tak długo, gdyż swiat nie jest uzależniony tylko od niego. Musze uwierzyć sama w siebie , aby wszystko jakoś odbudować , uporac się z przeciwnościami . Chcę stanąc na mojej `nowej drodze` z wyprostowaną głową i pewna siebie, wierząca , że mogę zrobić wszystko !
Pokonać każdego , zakochać się bez opamiętania w kimś innym .
Czasem każdemu z nas wydaje się , że nie ma juz żadnej drogi , żadnej ucieczki od prawdziwego szczęścia, czujemy jak serce pękna nam z bólu , patrzymy w lustro i kłamiemy sobie w twarz , że wszystko jest okej , a tak naprawde boimy się tego co przyniesie nowy dzien, przyszłośc.
Człowieka, który jest nieszczęśliwie zakochany przytłaczają ludzie trzymający się za rękę , całujący się w parku. Denerwuje nas cały świat, to co się dzieje dookoła staję się taką naszą pustka istenienia. Nie możemy pogodzić się z nie odwołalnością i niesprawiedlowością losu , który płata nam figle . zamykamy oczy i widzimy swój własny strach , przed tym , że opętanie nie zniknie z naszego życia .
Staram sie nie zwracac na niego uwagi , okręcam głowe w drugą stronę odrazu kiedy mój wzrok znajdzie go w tłumie ludzi. Staram się odizolowac od jego istnienia . Musze coś robić..nie mogę pozwolić zeby ten człowiek zniszczył cale moje życie . Chcę sie cieszyc tak jak nigdy i wierzę , ze mi sie to uda. Ale jak cofnę się wstecz mojej pamięci ,to wierzyłam tak z kazdą sekundą mojego zycia i jak dobrze pamiętam nic się jeszcze nie zmieniło ;<
Wszyscy wierzymy , że jesteśmy na tyle wytrwali by przenieść kazdą przeszkodę stojącą na naszej drodze , ale tak naprawdę nie jesteśmy i rzadko kiedy staramy sie przychylić ją by ją odrzucić . Ja jednak nie dawałam za wygraną i starałam się usunąc każdy smutek , przygnębienie, żal ..teraz zrozumiałam , ze się nie da.
Z czasm powoli uświadamiam sobie, że mogę być szcześliwa , zdaję sobie sprawę, ze tak naprawde, gdybym była z nim moje życie nie miałoby sensu . Moze jestem beznadziejna , niezdecydowana , ale on jest jak cholerny narkortyk, bo choć pragnę o nim zapomniec mowię sobie z urojeniem - kocham .
Próbuję ułożyc sobie życie na nowo , ale wspomnienia o nim nie daje mi spokoju . Mam już dośc tej cholernej walki ze sobą i tym cholernym uczuciem .
Niestety trzeba sie pogodzić ze sprawami, na które nie mamy już wpływu .
Mam trzy tygodnie zeby zapomnieć !
Jedyna moja taka długa notka, moze bezsensu, ale za to w 100% szczera