Wczoraj najlepszy nasz teren ever. Tyle śmiechu, zerwane wodze, tarzająca się Missi, odpały Tajgi..<3
Dzisiaj pojeździłyśmy pierwszy raz od bardzo dawna ambitniej na ujeżdżalni. Koń był po prostu rewelacyjny! Czuły na sygnały, w kłusie łebek w dole, rozluźnienie, ładny galop, zero buntów (pomijając jeden radosny baranek). Bałam się, że w galopie będzie chciała uciekać do bramki, a tu nic, nawet nie zwracała na nią uwagi, no genialnie dziś współpracowała, a ja taka szczęśliwa jestem..:D Potem chwilę porobiłyśmy coś z ziemi, ale niewiele, bo obie zmęczone już byłyśmy. Na prawdę przeszczęśliwa jestem, bo w końcu mamy efekty, w końcu jazda sprawia nam przyjemność, w końcu przestałyśmy 'walczyć'. Oby tak dalej, oby do przodu! :)
If you don't understand my silence, you won't understand my words. <3