Chciałbym się jeszcze powłóczyć z Tobą,
póki żyjemy i mam Cię obok.
Zjechać z Tobą w dół po poręczy,
wspólnie się wyczołgać z nędzy.
Schować szczęście tu pod podłogą,
zanim przyjadą i nas wywiozą.
Zobaczyć razem niebo po burzy,
skoczyć w kałuże, żyć jak najdłużej.
Mam nadzieję, że miło upływa Ci urodzinowe spotkanie z bliskimi. Jeszcze raz bardzo przepraszam, że nie mogłam przyjechać. Jakoś Ci to wynagrodzę.
Chcę już dać Ci prezent. Oby Ci się spodobał również na żywo. Chyba jeszcze raz potraktuję to lakierem, bo Olka mówiła, żeby machnąć kilka razy na wszelki wypadek.
Źle mi na myśl podróży.. Jutro dwanaście godzin w pociągu, potem kolejne gdy będę wracać, a po pięciu dniach od powrotu znów siedem godzin w samochodzie. Ale jakoś to wytrzymam. Zwłaszcza te siedem godzin do Radomska, do Ciebie.
Miałam porobić dla Ciebie origami ale mam martwice palców i nic mi nie wychodzi. Może wieczorem spróbuję jeszcze raz.
Idę robić pranie i obiad. Potem jeszcze odkurzę w domu i dokończę pakowanie.
Czekam na Ciebie.
19:42 - Burza.