nie było jeszcze faceta, który samą swoją obecnością potrafiłby mnie tak uspokoić, tak mnie wesprzeć i pocieszyć. nie było. i nie było jeszcze faceta, który z takim spokojem przetrwałby moje ciche dni, nagłe wybuchy, wkurwienia i totalne nieogarnianie wszystkiego.
i może sobie spać, przekręcać się z boku na bok, ale ja wiem, że jest. tu, niedaleko. na wyciągnięcie ręki i klaty, do której zawsze mogę się przytulić - bez względu na wszystko.
szczęśliwa jestem.
:)