Czuję się jakbym po raz drugi rozpoczynała rok szkolny od pierwszej klasy. Wielu nauczycieli zmieniło się nam, niektórzy tylko na jakiś czas, inni na zawsze. Chyba jest dobrze, bo nie zeszłam na zawał na widok mojego nowego planu lekcji. W sumie.. idzie się przyzwyczaić : D miałam dzisiaj taką lekcję z nauczycielką przedmiotu zawodowego, która uświadamiała nas przez całą lekcję, że kierunek, który wybraliśmy nie jest dla wszystkich.
W ten sposób wzbudziła moje obawy dotyczące egzaminu końcowego. Podobno jest trudny, nawet trudniejszy od matury...
Na martwienie się tym mam na szczęście jeszcze 3 lata, w innym wypadku przedwcześnie osiwieje : D no a wtedy to już będę musiała malować włosy skarbie :* : D
Wkurzyłam się idąc do szkoły. Jakoś tak pusto od czasu jak Cię nie ma. Wyjechałaś, nie odzywasz się, zupełnie jakbyś umarła, znikła.
Nic już nie jest takie samo ;c. napisałam sms, teraz czekam na odpowiedź. Pewnie nie masz na koncie, jak zawsze. Miałaś się odezwać, pewnie jeszcze masz remont, brak dostępu do kompa i te sprawy...
Ale przyzwyczaiłam się do Ciebie, do Twojej obecności, do tego, że miałam Cię, chociaż przez ten jeden pieprzony rok. Czasami sobie myślę, że lepiej by mi było, gdybym Cię w ogóle nie poznała.. Wiem, głupie myślenie, jestem egoistką. Nie powinnam nawet tak myśleć. Ten rok napewno nie będzie taki jak ubiegły..
Tęsknię nawet za tym głupim czekaniem na Ciebie pod pizzerią i wyklinaniem pod nosem: 'kurwa, już za 5 ósma, gdzie ona jest?!', a jak się już pojawiłaś padało pytanie:'-długo czekasz?' i moja odpowiedź: '-nieee, niedawno przyszłam'.
Lubiłam to, zresztą jak wszystko, co było z Tobą związane. Znałam Cię dosłownie rok, a czułam jakbyś była ze mną chuj wie ile czasu. I zawsze były jakieś tematy. Zawsze w szkole patrzyłyśmy na tych samych ludzi, wspólnie ich komentując.
Myślałyśmy tak samo, nikt tak nie potrafi. No przepraszam, z wyjątkiem Manieczka, wybacz :*
czuję się jakbym straciła jakąś część siebie, już nie jestem taka sama, jak rok temu. Nie wiem, może zmieniły mnie (przynajmniej w jakimś stopniu) te wakacje, a może Ty i wspólnie spędzony rok?
Ciężko jest chodzić do szkoły ze świadomością, że nie ma tam Ciebie. Brakuje mi rozmów z Tobą o wszystkim i o niczym, Twojego spokoju w każdej sytuacji, Twoich historii, które opowiadałaś z takim zaangażowaniem.
Pierwszy rok w szkole był fajniejszy, niż ten. Poznałam sporo ludzi, ale Ty najbardziej rzuciłaś mi się po oczach. Fajnie było Cię poznawać, odkrywać Twój charakter i patrzeć na to jak z dnia na dzień stajesz się wobec mnie bardziej ufna.
Jestem przecież taka zamknięta w sobie, nie lubisz poznawać nowych osób, a jednak mnie poznałaś, otworzyłaś się, zaufałaś. Już nie mam siły chodzić do tej szkoły, a to dopiero drugi dzień. Do wakacji zostało zdaję się 297 dni..
Jak się zaaklimatyzuję będzie łatwiej, chociaż żałuję, że nie pojechałam z Tobą.W sumie i tak nie zabawiłabym tam długo, bo przecież 'nie mam 18-stu lat i jestem na łasce swoich rodziców'. Ale pamiętaj: jak tylko skończę szkołę, jadę studiować do Ciebie! :*
Boże proszę Cię, żeby w przyszłym roku ktoś doszedł do naszej klasy, żeby to był taki mój aniołem ktoś taki jak Ona..
Błagam, bez niej nie mam siły na nic, na naukę w szczególności..
Teraz jestem w trakcie poszukiwania praktyk na ten rok i wydaje mi się, że pójdę do cioci, może w końcu nauczę się księgować, czy coś : D nie powiem, przydało by się : D nie wiem czy pójdę tam sama, czy może z kimś...W kupie siła :D byłoby łatwiej. Zobaczy się. Dobra, może już skończę to pierdolenie i ruszę dupsko, bo zeszyty się same nie znajdą, nie podpiszą.
W sumie większość chyba będę kontynuowała z ubiegłego roku..
Ooooo matko! ale się rozpisałam : O
'Tell me how to get back to
Back to summer paradise with you'.