jol, zemsty nadejdzie czas.
Kiedy chce pozbawić życia to nie strzelam prosto w głowę
Najpierw odgryzę język - chce się bawić twoim słowem
Będę semantycznym bogiem, pozmieniam znaczenia
Obedrę skórę, wiem, pod szatą nic nie ma
Nazywasz mnie szmata, dajesz argument do ręki
Zapłacisz mi za to, kręgosłup taki miękki
Wiem jestem niezdarny, a to naprawdę były męki
Lecz udało się zarzucić ci kawal konkret pętli
A teraz ty łap ostatni haust powietrza
Ze wszystkich tych lat ta data jest najlepsza
Tutaj nie ma sensu spór, czyja wizja bardziej pieprzna
Przegrałeś, stary, bój z geniuszem o twarzy wieprza