Koncert życia?
-zdecydowanie
Idziesz na koncert, wiesz mniej więcej czego się spodziewać a i tak jesteś oniemiały.
80 tysięcy ludzi takich jak Ty, przybyłych w tym samym celu, spijających tak jak Ty słowa ze sceny. Takich, którzy wydali pieniądzę by zobaczyć i usłyszeć swoich idoli. Ludzi, którzy zmieniają ludzi. Legendy, Wielką 4 Trash Metalu.
Dla mnie osobiście liczył się najbardziej koncert ostatni. Zespół, który bądź co bądź zmienił moje życie. Stoisz czekasz. Wtem znany motyw Ecstasy of Gold, zawsze przy tym wchodzą. Mrowienie na karku, podniecenie, ciężko to opisać. Zaraz później Creeping Death i kolejne piosenki. Magia, czary.
A śpiew z 80 tysięcznym tłumem, który niesie się echem po całej Warszawie- bezcenny. Zwłaszcze to MASTER MASTER !
O i przy okazji już wiem czemu tak lubię Warszawę! To miasto jest po prostu tak samo kurewskie, cyniczne i odpychające jak ja.
Tworzymy z Warszawką taki patologiczny związek bijący się na wzajem lecz kochający się na zabój.