Trzy dekady pękły jak szkiełko w telefonie
Żmije, gady, skręty, przyjaźnie w peletonie
Zużyte graty, sentymenty, wspomnień słonie
Barykady zmiękły, a serce ciągle płonie
Czy te składy chętnych, mych powiek wiek wchłonie
Jak żywe kadry co biegły po głowie przez skronie
Krzywe tatry legły, wnet stoję w ich koronie
Rzym i Madryt ma cegły, a ja tych chwil kolonie
Kżywe mantry, reguły, z braćmi skradzione konie
Trzy dekady pękły czuję naiwności koniec
Połykam to jak Armstrong, sterydy w bidonie
I z karabinami wizji płynę jak Commando w pontonie
Za ideałem gonię, tak by go nie sponiewierać
Uczę się wybierać poziom lotów w mym balonie
Uczę się odmawiać, czasem nawet bycia jurorem w celebryckim gronie
Za pasje, za szalone decyzje
W górę dłonie, w górę dłonie
Jestem, to, co poczułem, jest moim królestwem
Bo okres ten kocham jak barwy bloku
Patrzę na LSD,
Oczy tu mego pędu pretekstem
Nie chce wspominać tego tylko ze zdjęć
Wiec lecę, z deską i rowerxem
Wiążę stopy jak indosant z wekslem
Ciosam tu gestem, mój sensacyjny western
W nim w kości czerstwe
Słabości częste i bóle gęste
Lepię z młodości reminiscencji bezcen
Ja chcę być doznań pewex-em
Łeb mym durex-em, adrenalina - seksem
Nie raz coś pęka
Co kończy się kleksem
Czas jedzie po nas i to nie meleksem
Więc każdą kwestię przeżywam jak NASA drogi gwiezdne
Chcę to pamiętać nim
Inni zdjęcia: Ja patkigdNad morzem slaw300:* patkigd:) patkigd... maxima24... maxima24;) patkigdKrętogłów jerklufotoPromocja i Kultura. ezekh114Zakamarki. ezekh114