Dwa dni wyjęte z życia.
Dałam radę, już po wszystkim, finito, kamień z serca! I mocne postanowienie, żeby za cztery miesiące jednak być przygotowana na wojnę. Od początku, do końca.
Dostałam kosza i mi z tym smutno, bo dostałam kosza od dziewczyny. Zostałam trupem, jamnikiem, bohaterką jak z reklamy batona, zwycięzcą ślepych i biedaczką. I obejrzałam zbyt dużo niepełnosprytnych kotów i innych głupot, łącznie z rybą w muszli i bitymi...różnymi bitymi rzeczami. Całkiem nieźle jak na tak krótki okres...
Właściwie to tak generalnie teraz mi smutno, ale jestem zbyt zmęczona, żeby to opisać. Shit happens.
...
Hasło: Kolorowe Raki
...
Intensywność