Kolejne stare zdjęcie... jeszcze z czasów pierwszych przygód z lustrzanką.
Robiłam porządki w folderach i tak jakoś mi się spodobało.
Wiem, wiem. Pod względem technicznym nadaje się do kosza.
Ale podoba mi się...
Świat się do góry dupą przekręcił. Ostatni tydzień mnie tak wymęczył, że w piątek po powrocie do domu padłam jak
zabita. Jeszcze zdążyłam sobie przewertować swój egzemplarz Mistrza i Małgorzaty.
Wyjęłam Dziady z pod tyłka, bo boleśnie mi się wbijały^^ chyba chciały o sobie przypomnieć, że to właśnie z
myśląn czytania ich kładłam się do łóżka i nie miały leżeć gdzieś tam pod poduchami.
Koniec końców jak usnęłam to 5 godzin
przespałam. Co jest wręcz niesamowite, jakoże ja nigdy w dzień nie śpię.
Doczekałam powrotu z pracy Sufferusa, półtoragodzinna sesja rozmów przez telefon i spać.
Tym sposobem znów spałam około 10 godzin. Chyba rezerwa wytrzymałości mojego organizmu już wysiada.
A jak teraz sobie pomyślę ile powinnam wiedzieć z chemii i biologii a ile nie wiem to już człowiek jest przerażony.
Aż się wzięłam za rozwiązywanie zadań maturalnych z biologii i jest strasznie...
Boże, tak chociaż 69% z matury z rozszerzenia z biologii i chemii :D
__________________________________