Torujemy sobie drogę po niebie, łapiąc promienie słońca próbujemy nie drżeć cali. Choć stopy odmawiają posłuszeństwa i dłonie marszczą się zbyt mocno i sinieją usta. Próbuję oddychać każdym liściem, który jeszcze żyje. Dotykam bosymi stopami zimnego piasku i proszę, by chwile udręki odeszły. Niewiele mam do powiedzenia, a z każdym krokiem czuję, że coraz mniej we mnie siedzi i coraz mniej jest mnie. Nie pozwalam sobie jednak na tak wielką słabość. Mimo, że świat umiera, nie zezwalam sobie umrzeć. Nie ma nikogo, kto mógłby zastąpić mnie i podtrzymać życie tutaj.
Do Gdańska także przyszła jesień. Jesień nie oszczędza nikogo, nawet Gdańska.
Użytkownik szejnn
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.