Jest taki moment konspiracyjnej ciszy,
a później cała czwórka wybucha śmiechem.
Żadna z nich nie rozumie powodu tej nagłej wesołości.
To coś co poprostu napada na nie czasami jak podmuch wiatru.
Czasem myślą, że wszystkie są jak jedna osoba
siedząca w jednym ciele, oddychająca tym samym powietrzem
i błyszcząca tymi samymi pomysłami.
Tak było i tak będzie już na zawsze.
I jeśli kiedykolwiek jedna z nich zacznie myśleć
o swoim miesiącu miodowym, o tym, że stoi
przed Wieżą Eiffla czy przed rzymskim Koloseum
wie, że zawsze jej przyjaciółki będą w jakiś sposób obecne,
stojące obok niej, dziwiące się, śmiejące
i hałasujące wkoło jak oszalałe.
ej, Maleńkie! bo ja was kocham! ;]
Sorry, Olkuszkuu ;***