te 3 dni były cudowne, wrocilismy kolo 1 w nocy, padnięci na amen.
wesele jak najbardziej udane, wytańczyliśmy sie, drineczki leciały, nic tylko sie bawić
i jak mnie musial nosic na rekach czy na barana... wirował ze mną po całym parkiecie :* :D
"Samanta, Ty pływasz, przy innych tonę" - nie ma to jak usłyszeć pochwałę z ust Pana Młodego
uwielbiam swojego wujka i życze jemu i mojej nowej cioci 'słodkiego miłego życia' :)
najfajniej wrócić na nocleg w środku nocy, złączyć sobie swoje łóżka, wtulić sie i spać
drugiej nocy juz nie bylismy tacy padnięci, wiec było wiecej smichow i chichow, nawet notka na pb sie pojawiła
przebudzaliśmy sie co jakiś czas, samo tak wychodziło, nie mogłam sie nacieszyć, że leży sobie pod moją kołdrą
i dobrze, że tej nocy już na nic nie miałam siły, inaczej zauważyłabym brak ciepła, które mi dawał przez tamte dwie noce :*
tak jakoś doszliśmy do wniosku, że fajnie nam sie zasypia razem, śpi razem i budzi razem :)
połaziliśmy też trochę po górach, byliśmy w parku linowym
on jest moim Raffa, ja jestem jego Ello i mamy swoje szynki z dzielni.
wracaliśmy na trybie awaryjnym wyciągiem, 4x dłużej i o wiele bardziej sie trzęsło, dodatkowo zapadał już zmrok
ale ogólnie uśmiech mi nie schodził z twarzy
-to jest cała familia?
-tak
- *patrzy na Wila* i przyszła familia?
-tak jest! :D
strasznie nam sie podobało, zwłaszcza że nie rozstawaliśmy sie ani na chwilę, najlepsza wycieczka w te wakacje :*
a ile mamy zdjęć! będzie co dodawać :D
Użytkownik syymphony
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.