Olalaa... Nie pisałam w nowym roku w ogóle...
Mój kolega- leń dał się we znaki... :D
Sylwester był zajebisty wręcz.
Ostatnio pojawiło się trochę nieprzyjemności ze strony mej kochanej rodziecielki.
Mianowicie moja najlepsza [czyt. najgorsza] wychowawczyni, nijaka Anna B. rozdawała kartki z ocenami. Nie lubie jej. Sucz zdechła.
Inteligencją się nie wykazałam ; )
Mądra Sylwia [ przypominam- JA :D]
mająca zawsze czerwony pasek, i raz nawet stypendium z ledwością wyrobiła na średnią 3.0 i zachowanie poprawne.
A to wszystko przez świętą trójce [ czyt. Iza, Karolina, Sara ] namawiały mnie do złego.
Wprawdzie sama się wszędzie pchałam, ale to można pominąć. Wręcz wskazane to jest !
Nie był miesiąca [ i tygodnia ] abyśmy czegoś nie zrobiły.
Skutkami były liczne wezwania rodziców do szkoły.
Ale, dobra. W II semestrze się poprawię.
Nie będę z chłopakami chodzić na wagary, nie będę się kłócić z nauczycielami, i będę odrabiać lekcje...
Taaa... marzenia... :D
I pisaliśmy dziś samoocenę. Jutro napisze, gdyż lubię się chwalić.
I lubie być egoiskom.
I w ogóle wszystko lubie... Wykluczając panią B. i jeszcze ! Czikita
Nie trawie jej. uwzięła się. Ten nieznośny stary karaluch !
Toż to armagedon.
Pisane na szybko. I na dodatek pod wpływem dobrego humoru. Za dobrego... :D