jest 1:15, a aspire one jest najpiękniejszy na świecie. oczy mi się zamykają ze zmęczenia, nic już do mnie nie dociera, jest zimno.
na szczęście nie jestem sama, w sumie on nie jest sam. też już przymyka oczy i chciałby się położyć, jednak ja mu na to nie pozwalam, czeka. stęsknił się i czeka, będzie czekał zawsze, ja zawsze wracam. cierpiętnica.
kubek ciepłej herbaty z cytryną stoi koło łóżka, wielka koszulka znanej firmy produkującej napoje na jego kolanach i on z telefonem w ręku, lepszego widoku raczej sobie nie mogłam wymarzyć na tą noc.
jeszcze tylko buziak w czoło, delikatny gest przeczesania jego krótkich włosów i położę się na łóżku i poproszę o dodatkowy koc. oczywiście, że go dostanę, z nim, w komplecie, dwa w jednym, cholerne promocje dwudziestegopierwszegowieku.
standardowe 'słoneczko' i dopowiedziane ciszej 'z kim ty tak piszesz?', w odpowiedzi otrzymuje tylko uśmiech numer stosiedemdziesiątcztery i spojrzenie, które tylko ja sama potrafie rozszyfrować. witaj w domu kotku!