made by ayori & paper sheet & lay's green onion. enjoy.
im wiecej czytam komiksow tym mi gorzej. nie ma czegos takiego w zyciu.
MYSLOVITZ <3 dalo tyle zapomnienia. działanie lepsze od wszystkich srodkow na pozorny odlot plus 48 tirow Milki. chce znow zamknac oczy i byc tam z nimi. widze Cie, tak wiem.
ona znow nie wrocila. i ja juz nie rozumiem nic. nie chce mi sie tu wracac, nie chce mi sie stad isc, gdzie jest to moje miejsce w ktorym moge zapomniec o tym co juz zle bylo, co sie teraz placze i co ewentualnie bedzie.
kiedy mi pomarancze przestaja smakowac i jajka na miekko juz nie sa na miekko.. to nie tak
kiedys bylo 'love and love and happy afternoons' a teraz funkcja w mozgu: 'przestan plakac, przestan do cholery!'.
wokol mnostwo niestworzonych doktorow profesorow olewajacych nas i przyszlych magistrow, ktorzy scigaja sie zabijaja gwalca zjadaja. nie zapominajmy jednak, ze to ja jestem ta glupia. uszanujmy zdanie niektorych, ze to ja przeciez niczego nie osiagne, ze przeciez nie moge sie wysilac, bo mam tetniaka w sercu, ze ludzie tacy jak ja z takich rodzin i ze wsi nie maja szans, ze nie mozna wziac mnie na pierdolone narty bo wstyd, bo niewiadomoco. uszanujmy wszystkie slowa moich bliskich, niech mi to wyryja na tablicy. przekonaliscie mnie czesciowo, ze do niczego sie nie nadaje izolujac mnie od siebie i swiata. (tak, do Ciebie mowie)
jest ciezko jak nigdy nie bylo. podolac wszystkiemu na raz i nie zatracic w tym siebie. tylko czy jest cel.?
cel.. cel woli inne rozrywki. eh po co ja. po co. po co ten placz.. hej kobieto po co ten placz. to bylo do przewidzenia, ze haha wszystkie obietnice pojda sie jebac. od jednej sie zaczelo, potem klamstwa, potem to tamto, w niedziele to, dzisiaj to i wlasciwie..chyba juz nic nie zostalo. chce mi sie plakac
nie mam pomyslu co teraz. kiedy nawet glupia cipa w bialych kozaczkach na osiedlu jest wazniejsza odemnie. mam nadzieje, ze milo im sie gawedzilo. kiedy nawet ten niczemu winny ze istnieje chlopak zabiera czas. kiedy rodzice tej szmaty sie do nich zblizaja, nie zdziwie sie jak ustala im date slubu. mam nadzieje, ze fajnie sie wszyscy bawia, sie im nalezy.po dzisiejszym dniu czuje sie jak gowno, przyczynila sie do tego glownie koncowka dnia. na tym jebanym osiedlu. przynajmniej wiem, w jakim towarzystwie on sie obraca.. i teraz juz wszystko jasne, a ja sobie poplacze bo mi sie chce. w oczekiwaniu na siostrowy piatek.. poplacze.
a co ja bym chciala? spiewac Ci, trzymac za reke. jesc jajka i przegryzac pomaranczami.
wiem, ze tego juz nie bedzie. najblizsze dni klaudia + ksiazka + chusteczki i zero ciepla.
boli mnie a co to ma za znaczenie. idziemy z Jokerem polezec i pomyslec nad sensem, ktorego nie ma.. :(
tutaj tez wiem kolejny raz nie mam szans byc kim chce.
widze Cie, tak wiem. nie zrobie wiecej zdjec, tak wiem.