Życie mnie nie oszczędziło, najpierw ciężkie dzieciństwo z ojcem, który nie szanował mamy,
później złe towarzystwo w które wpadłam, z którego ciężko było się wygrzebać i efekt uboczny, który
odczuwam do dzisiaj w postaci ciężkich myśli i dziwnych zachowań w różnych sytuacjach..
Później zaszłam w ciążę z córką, która dziś miałaby dwa latka..
Mój Aniołek zasnął na zawsze w wieku 15 miesięcy, 3 czerwca 2017 roku o 10 rano.
To sepsa, zabrała mi ją w niecałe 24 godziny, z dnia na dzień, rujnując mój cały świat.
Nigdy się z tym nie pogodzę, nigdy nie wybaczę światu, że zabrał mi mój najcenniejszy skarb, moje dziecko.
Dziś ludzie patrzą na mnie, jestem w 9 miesiącu ciąży i mówią do mnie: `świetnie wyglądasz, widzę, że dochodzisz do siebie` itd.
A ja patrzę na nich i zastanawiam się, czy oni w ogóle wiedzą co mówią?!
Czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę z tego co ja czuje?
Czy wam się coś pomieszało w głowie?!
JAK JA MAM DOJŚĆ DO SIEBIE?! JAK?!?! NIGDY NIE DOJDĘ!!
Nigdy już nie będę tym samym człowiekiem, tą samą Martyną! Widzicie mnie przez 5 minut w kolejce w super markecie
i wy wiecie że ja do siebie doszłam?! Posiedź ze mną 2/3 dni.. posłuchaj co mówie, jak się zachowuję, popatrz na mnie kiedy sprzątam,
kiedy się maluje czy ubieram.. łzy ciągle cisną się do oczu, ciągle nie mogę się pozbierać i skończ w końcu z tekstem, że
drugie dziecko mi pomoże! Skąd Ty to możesz wiedzieć?! Ja nie byłam gotowa na 2 dziecko, tymbardziej po stracie mojej Lusi..
Dość mam już słuchania o tym, że wszystko minie z czasem, co?! co ma minąć?! przestanę kochać i zapomnę?!
nigdy tego nie zrobię, jestem u niej 3 razy w tygodniu, a gdybym mogła położyłabym się przy grobie by tylko być blisko niej,
jednak wtedy moi bliscy zabraliby mnie na leczenie i nie mogłabym być u niej tak często.. to jedyny powód dlaczego tego nie zrobiłam.
Nie mogę sobie wybaczyć, że wtedy kiedy gotowałam obiad, nie bawiłam się z nią, że wtedy kiedy sprzątałam, nie trzymałam jej na rękach,
że wtedy kiedy się kąpałam nie siedziałam i nie patrzałam jak śpi słodko w łóżeczku, nie mogę wybaczyć sobie każdej chwili którą spędziłam
osobno, nie spędziłam z nią.. gdybym tylko wiedziała... nie robiłabym nic tylko tuliłabym ją na rękach..
Dlaczego mnie to spotkało, że to ja się musiałam z nią pożeganć a nie ona ze mną? Może ktoś mi odpowie?
Do końca swoich dni nie zapomnę tych wszystkich uśmiechów, uścisków, buziaczków i oceanicznych oczu.
Za dwa tygodnie mam mieć cesarskie cięcie, ze względu na dużą wagę syna.. Boję się go zobaczyć.
Inne matki nie mogą się doczekać momentu pierwszego spotkania z dzieckiem a mnie ze strachu paraliżuje..
Po prostu wiem, że to jest drugie dziecko, wiem, że to nie moja Ola, ale ja na nią wciąż czekam..
Przez to wszystko co się stało nawet nie mam jak się cieszyć z tego, że zaraz na świat wydam syna..
Boję się, że będę nad opiekuńcza, że będę na wszystko dmuchać i chuchać, aż zwariuję..
Boję się dosłownie wszystkiego co z nim związane, z miłości boję się o wszystko..
Jak ja mam żyć?
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24