Wesele i balety

27 - 09 - 2014

Śniło mi się, że Ola brała ślub, a ja byłam jej świadkową. Właściwie to było już wesele. Byłam tam z Anią. Obie miałyśmy piękne niebieskie sukienki, choć każda inną. Bardzo się stresowałam, bo wiedziałam, że niby świadkowa ma wyjść, powiedzieć coś mądrego i wznieść toast za Młodych. Nie mam pojęcia kto był Panem Młodym. Jakoś go nie widziałam. Ja praktycznie cały czas biegałam i zajmowałam się sprawami organizacyjnymi. Bardzo się wczułam. Na sali nie było wielu gości.
Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli tylko rodzice Oli z jej ciotką. Podejrzewałam, że to młodsza siostra mamy Oli.
Piła za każdym razem, kiedy się wznosiło toast, obok jej talerza stał otwary Lech, a do lapki właśnie nalewała sobie wino.
Rodzice Oli zwracali jej uwagę, żeby tyle nie piła, ale nie słuchała.
Później wsiadłam z Anką do samochodu. Nie wiem nawet po co. Pędziłyśmy przez Jarosławsko, ledwo nie zahaczając o boki innych samochodów. Zapytałam dlaczego ona prowadzi, ta odparła, że jest mniej pijana.
Widziałyśmy gdzieś Weronikę G., Michała O., No i Czachę. Widziałyśmy że kroi się już jakieś jaranie.
Pojeździłyśmy jeszcze trochę, po czym wątek się urwał.




Teraz był już późny wieczór. Na dworze bylo ciemno. Jechaliśmy jakąś konkretną ekipą na dwa samochody, na balety do Choszczna.
W jednym prowadził jakiś obleśmy grubas, w drugim moja mama. Co jakiś czas się zatrzymywaliśmy, Były ze mną jakieś moje dwie przyjaciółki. Na którymś postoju widziałam p. Kwiatkowkiego. W końcu przesiadłam się do mamy, bo stwiierdziłam, że mam tam więcej kosmetykow, a chciałam się pomalować. Siedząc u mamy zdałam sobie sprawę, że jakieś kosmetyki zostawiłam w tamtym samochodzie i co chwilę się przesiadałam. Dojechaliśmy do Choszczna. Pamiętam jaka byłam zdegustowana wyglądem tego miasta. Na samej imrezie też nie było ciekawie. Było to w jakiejś piwnicy.