minął prawie rok. kolejny zresztą.
Poznań nie dał się poznac z dobrej strony.
wszystko sprzeczne z wobrażeniami snutymi przez poprzedni rok.
dodatkowo kilka porządnych kopniaków od losu.
bardzo bolesnych.
ile razy można przeżywac utrate i patrze na cierpienie bliskich?
myślałam, że kilka lat temu granica mojej wytrzymałości psychicznej została przekroczona.
to jednak było nic.
za to nie wiem jak teraz udaje mi się funkcjomowac.
jak bardzo potrafie zmusic sie do zapominania i spychania wszystkiego w podświadomośc.
straciłam swoje miejsce.
ani Poznań, ani Kalisz.
czy tak wygląda dorosłośc?
próba postawienia jedego kroku do przodu jest nieosiągalna,
bo gdy już podnosze noge to coś z całej siły ją ciągnie spowrotem,
a nawet jeszcze bardziej wstecz niż była.
pozostaje tylko sprawiac radośc innym i cieszyc sie z ich szczescia, a tego ostnio nie brakuje.
szkoda, że czasami zazdrośc kłuje w serce...
Inni użytkownicy: paczeolihebygunmagda2025aikata13veryverydreamluko1995mateuszkaminiarzopplpagangodpatiizdoongmailcomlukas19956
Inni zdjęcia: :) dorcia2700Frigo [fr.]. ezekh114Bicie piany. ezekh114Cnotliwość drogowa. :-) ezekh114;) patrusia1991gdChruszczyki purpleblaack:* patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73