Jak widać dziś na moim fbl zagościł Kirk. Jak zwykle ze swoją wielką miłością czyli gitarą. No cóż widać każdy coś kocha. Ja kochałam taniec. Teraz to chyba bez sensu. Nie mam motywacji to i nic mi nie wychodzi, więc po co mam to robić? Nigdy nie sądziłam że to powiem, ale nie wiem czy dalej będe ciągnać ten "Związek" z tańcem... To jest bez sensu... Dziś prawie się poryczałam jak grałam z bracikiem w bale. Strzelaliśmy sobie karne. Tak się smiesznie złożyło, że wszystkie puściłam i żadnego nie strzeliłam. Tak też się składa, że się uzależniam... Od melisy. Wspaniałe zioło, swoją drogą. Nie panowałam nad swoimi wybuchami płaczu i histeri, to pomyslałam że melisa będzie ok. Kupiłam sobie herbatę i cukierki o smaku melisy. Pije z 4 herbaty dziennie i jem całą paczkę cukierków, przynajmniej nie płakałam jeszcze dziś. Pewnie wieczorem zaś mnie dopadnie, a już mi się cukierki skonczyły... Zwariuje, czuje się jakby ktoś mnie zamknął w pokoju pomalowanym na czarno gdzie aż sie roi od dementorów. A tak swoją drogą patronus nie skutkuje. Starałam się, ale jakoś nie wiem czy mam jakieś jedno miłe wspomnienie... Nie przypominam sobie. Co tu jeszcze powiedzieć? No, może coś miłego. Eee... Chyba mi wyleciało... No fakt, przecież to było miłe :/. No to koncze, nie truje Was już bardziej tymi moimi głupimi tekstami... Kurde, musze cos zrobić z tym patronusem...