No na początku chciałam przeprosić za długą nieobecność. Człowiek czasem ma dość i mu się nie chce, wiecie jak jest. Teraz z resztą też mam dość ale piszę, bo komuś lub czemuś się trzeba wyżyć. Życie lubi odstawiać szopki. Przynajmniej moje, ma do tego grube, czasem żałosne skłonności. Teraz już za późno i niestety niczym tego niee zmienię. Kto wie, może to i nawet dobrze? Wiem tylko że teraz stado dementorów krąży wokół mnie, zaraz pewnie któryś da mi buziaka i to będzie definitywny koniec. Wiem dobrze, że mój nalóg Harrego Pottera może być denerwujący, ale muszę to z czymś porównać. Teraz siedzę u babci, dlatego nie ma żadnego, mojego zdjęcia. W każdym bądź razie mam zero motywacji i zero nadzieji, czuje że to przez te dementory. A kto je nasłał? Hehe o tym wiedzą tylko nieliczni. Większa w tym moja wina to fakt :( I chciałabym Cię przeprosić... Niech Ci szczęście dopisuje :( No i tak jak Harry mdlał na ich widok i słyszał krzyki swojej matki, tak ja widzę całe moje daremne życie. Bez wiary, bez motywacji, bez nikogo, kto potrafi zrozumieć. Chociaż, kiedy się nad tym zastanowiłam, jednak jest jeden anioł, mieszkający trzy godziny stąd i który przebywa teraz na wakacjach do końca lipca... Zawsze zrozumie, nie wytyka błędów, tylko pomaga, bo wie że człowiek jest tylko człowiekiem i pewnie dlatego czasem robi coś złego... No i jeszcze jeden mozna to nazwać pół-aniołem pół człowiekiem. Nie wnikajcie czemu... Zaraz zwariuje. To wszystko moja wina, wiem o tym, głowa mnie boli, wolę umrzeć niż żyć ze świadomością że zmarnowałam coś takiego :( On był ostatni. Był Pierwszym, którego wbrew tym głupim szopkom, naprawde pokochałam i ostatnim. NIE CHCĘ nikogo innego. Zresztą, nie chce już nikogo. Wolę być sama niż żyć z tą głupią świadomością... Może to i lepiej? Nie wiem, narazie musze przecwiczyc rzucanie patronosa, żeby jakoś nie wymięknąć...