budzik znów zadzwonił o wpół do siódmej. jak zwykle wylączyłam go jednym ruchem ręki i położyłam na głowę poduszkę cicho mówiąc "kurwa". sturlałam się z łóżka i usiadłam na podłodze, jednocześnie włączając piosenkę w laptopie. westchnęłam cicho i wstałam podpierając się ręką. podeszłam do szafy, poruszałam wieszakami i wyjęłam z niej jakąś koszulkę. rzuciłam ją na krzesło i poszłam do łazienki ogarnąć busz na głowie. uczesałam się, chlapnęłam wodą z kranu w twarz, wytarłam ją ręcznikiem i podeszłam do lustra. wzięłam tusz do ręki i pociągnęłam nim rzęsy mówiąc "czas przykleić ten pierdolony uśmiech, co nie?" po czym odłożyłam tusz na miejsce. wróciłam do pokoju i ubrałam się. odsłoniłam rolety. słońce walnęło mi swoimi promieniami w oczy, a ja wkurwiona od samego rana powiedziałam "chyba Cię pojebało?!". wzięłam do ręki plecak. była siódma piętnaście. włożyłam buty i kurtkę po czym poszłam do szkoły. po jakichś dwudziestu minutach wkurwiającej - zawsze takiej samej i monotonnej - drogi doszłam w końcu do szkoły. lubiłam chodzić szybko do szkoły, bo nigdy nie pamiętałam by zabrać ze sobą identyfikator a o tej porze jeszcze nie sprawdzali. po dziesięciu godzinach w szkole wróciłam zmęczona po treningu do domu. pierdolnęłam plecak dzieś w kąt i powiedziałam "wyjebane mam na lekcje". usiadłam na podłodze, włączyłam muzykę. walnęłam ręką w ścianę, po czym z łóżka ściągnęłam poduszkę. położyłam ją na podłodze i walnęłam w nią twarzą. nagle dostałam esemesa. przez chwilę myślałam, że znów wygrłam tego pierdolonego mercedesa i chciałm ją od razu usunąć, lecz nadawcą byłeś Ty. odechciało mi się czytać wiadomości, więc nie otwierając jej rzuciłam telefonem w ścianę. nie chciałam wiedzieć co znów do mnie napiszesz. wstałam z podłogi i usiadłam na łóżku. w tym momencie stwierdziłam, że nie mam nic.
miło, dostałam tróję z bio :D