Odchodzimy od siebie i nie wracamy już nigdy, albo wracamy 30 razy, wiem, że już nie chcę odpoczywać, zastopować, nie chcę, tak cudownie spędziłam dzień, mimo każdej rany w mojej głowie.
Wszystko gdzieś po chwili znika, cichnie a potem nagle pusto.
Wszystko co znika szybko sobie zastępuję.
Chciałabym być w miejscu, gdzie wszystko ma swój sens, nie wiem czy istnieje takie miejsce gdziekolwiek.
Gdzieś ktoś mnie goni, krzyczy, pragnie mojej obecności a jednocześnie nienawidzi.
Ciekawi mnie gdzie jest koniec, chciałabym go dotknąć teraz.
Gdzieś w połowie mam przerwaną linię życia, wszystko jest takie przerwane, nietrwałe.
Niby nie jest dobrze,jest strasznie źle, ale mimo to jestem taka szczęśliwa, hmm, nie potrafię tego wyjaśnić.Najpiękniejsze co mam to sny, są tak realistyczne, dotykam w nich uczuć bliżej.
Wydaje mi się, że znalazłam swoje miejsce, swój azyl, w którym czuję się dobrze, dobiłam do jakiegoś portu.
Czasem tylko tęsknię, ale coraz rzadziej, zapominam o tym, co mnie spotkało, o najbliżych mi osobach, które znikły kilka miesięcy temu.
Coś się zerwało we mnie, nie potrafię mówić ani myśleć o uczuciach, przez głowę mi przeszło pytanie, czy ja cokolwiek czuję? No właśnie tego się boję, że coś się zerwało i nie idzie już tego w żaden sposób złączyć w całość.
https://www.youtube.com/watch?v=KoN2IvLlK8w
Użytkownik sushime
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.