Czeeść dupeczkyy.
Wieem, że mnie nie było trochę, ale mi się nie chciało + miałam trochę roboty.
Od początku: byłam w Toruniu na czterodniowym dożywianiu, oczywiście się powiodło, a jak. Na moje szczęście po 3 dniach wróciło do normy :)
W domu siedzę i popierdalam jak gosposia; a to przy garach, a to sprzątając w piwnicy, a to to, a to tamto. Dobrze jest, do soboty wytrzymam :P
Wczoraj z Alicjąą. Jezu, jak ja się stęskniłam. Obie się zmieniłyśmy, ale mimo tego japy się nie zamykały.
Dziś z Monią i Ewą. Kwonciqncieqbc, przetrwamy ten obóz, nie ma chu.ja! Potem oglądałam sobie mecz z Werą. Wyszła prawie bez słowa.
Raany, nie wiem co mam robić. To jest ciężkie.
fot: takie tam, w Niu Jorkerze.
K.