Maj, to miesiąc który u mnie obfitował w wiele wydarzeń. Wiem jedno - na pewno długo zostanie w mojej pamięci. A cóż takiego się wydarzyło? Sprawa pierwsza: powiększyłem swój sprzet o lampę błyskową. Nikon SB-25 to naprawdę ładne cacko. Szkoda że nie współpracuje automatycznie z aparatem ^^. Wszystko trzeba nastawiać na niej ręcznie. No i aparat z lampą błyskową waży już naprawdę sporo. Delikatne kobiece ręce mogą mieć problemy z utrzymaniem takiego zestawu ;).
Sprawa druga i jednocześnie trzecia. Szkolenie w Danii się odbyło, wyjazd całkiem udany. Co mogę powiedzieć o tym kraju? Streszczę się w trzech słowach: piękno, pusto i drogo (przynajmniej jak na polskie warunki). Straszyli nas że będzie kiepska pogoda, ale cały tydzień świeciło słońce. Najgorzej było wytrzymać bez kontaktu ze Sznurowatą (tym bardziej biorąc pod uwagę to ile potrawimy dziennie ze sobą rozmawiać i psać) ale daliśmy radę. Chciałbym Wam zaprezentować kilka niesamowitych ujęć które tam zrobiłem. Ale nie zaprezentuję bo ich nie zrobiłem. Już pierwszego dnia mój aparat utracił sprawność. Zablokowało mi się lustro. Prawdopodobnie napęd lustra będzie do wymiany. Koszt? Przynajmniej 300-400zł...
Sprawa ostatnia i ta która chyba najdłużerj zostanie w mojej pamięci. 16 maja 2012 roku pożegnał się ze światem mój dziadek. To przejmujące uczucie widzieć jak ktoś umiera Tobie na rękach, widzieć akcję reanimacyjną po wezwaniu pogotowia a nawet samemu w niej uczestniczyć. Lecz taka jest naturalna kolej rzeczy. Dożył słusznego wieku 79 lat. A teraz niech spoczywa w pokoju.
Do spisania.