Każda komórka w moim ciele błaga już o litość.
Nie ogarniam swojego zachowania. Inaczej teraz nie mogę.
Listopadzie, zła passo i przebrzydłe mordy - zgińcie.
Nadal się próbuję pozbierać z tego wszystkiego.
Najlepszym wyjściem byłaby tymczasowa izolacja, separacja, aspołeczność, czy nawet wyoutowanie z tego całego brudnego środowiska.
Brzydzę się tą szkołą. Każdy świetlik, segment, belka, scena, czy kotara przyprawia mnie o chęć puszczenia pawska. Wiem, że już lepiej nie będzie nigdzie, bo życie to skurwiały szit, nic więcej. -,-
Ludzie, mniej egoizmu, pliiiiiiis!
CZEKAM.