Nijak czyli w zaden sposob, zle pod wzgedem samopoczucia... tak sie czuje od kilku dni... "dziendobry zaklad pogrzebowy Hades-ooo! ja poprosze machoniowa". wczoraj (teraz to przedwczoraj) mazylem zeby potracil mnie jakis zblakany samochod. skutecznie. wystarczyl by jeden z tych pod ktory niemalze wpadlem. niestety. wszystkie mialy sprawne chamulce:/ jestem Jurek Mech... nie mam szczescia. pustka to malo powiedziane... wewnatrz mam taka proznie ze powloka nazywana moim cialem niedlugo inploduje... i znikne. mazenie. nieosagalne. "czarne slonce bije zimnem". czasem zeby cos sie zroslo wystarczy przyklejenie plasterka jednak czesto plasterki przemakaja krwia. a krew sie saczy latami zeby blizna oszpecic nasza psychike. wez przestan. od kilku dni minal juz jakis czas. ja nadal ukrywam gdzies w sobie caly krzyk ktory nie potrafi wydobyc sie przez moje zaszyte usta. zostawie go na koniec. na lozu smierci. nawet jesli nie bedzie bolalo ja krzykne i wykrzycze caly chaos ktory we mnie rosnie juz od kilku lat. czasem nawet sie nie spodziewasz kto moze zadac cios. i pomimo ze to pstryczek w nos boli jak w plecy nozem cios.
Kocham Ciebe Skarbie<3