Czuję się beznadziejnie i mam w chuj zjebany humor! Nie dość, że pokłóciłam się przed wczoraj z bratem, a wczoraj z Damianem, to jeszcze całą noc nie spałam. Zasnęłam dopiero o 6. Porażka jakaś.. Oczy mi same się kleiły, a organizm odmawiał snu. W dodatku Bąbel odprawiał całą noc akrobacje w brzuchu- czuł, że jestem wkurzona.. No ale na rozluźnienie, zawsze z nim rozmawiam- w sumie to monolog :D I jakoś pomaga, on odpowie mi kopnięciem i się dogadujemy. ;*
Gdyby mógł mówić, pewnie powiedziałby jak to mu ciasno w brzuszku. Ale za to jak ciepło i przytulnie :) Na pewno mu tam dobrze, skoro jeszcze mu się nie śpieszy na świat.
Napisał do mnie pewien ktoś.. Rozdmuchuje stare tematy.. Podejrzewam, że pewnie dopiero teraz dojrzała z tą myślą, i przemyślała wszystko na spokojnie, dlatego dopiero teraz napisała.. W sumie rozumiem ją, mamy duże podobieństwo. Kiedyś zostawiła mi komentarz na blogu- długo zastanawiałam się nad tym, kim jest tajemnicza "K." i dopiero teraz wiem..
Nigdy nie przypuszczałabym, że to ta osoba. I kiedy napisała- czuję, że coś jest nie tak. Z nią i jej związkiem. Przypuszczam co mogło się wydarzyć... i aż smutno mi się robi.
Bo w sumie nigdy za sobą nie przypadałyśmy, ale nie lubię- nienawidzę, gdy ktoś na moich oczach cierpi- nawet wróg.
Pogoda jest wręcz fatalna, od kiedy wstałam mamy nie ma w domu- nie wiem gdzie ona znikła. Na dworze już ciemno... Nic tylko siedzieć i gapić się w ten monitor.
W dodatku, że głowa mi pęka z niewyspania.
Damian mi ciągle zawraca głowę, nie mam ochoty z nim ani pisać, ani rozmawiać. Od środy będziemy mieszkać razem, to go "pięknie" powitam. Strzelę mu kurwa wykład, na który już dawno miałam ochotę, ale nie chciałam mu ryć bani i obciążać go tym co powiem.
W sumie najlepszym sposobem jest bycie obojętną- to najbardziej człowieka wyprowadza z równowagi... :)
Życzę Wam udanej reszty dnia- moja na pewno taka nie będzie, ze względu na samopoczucie. :x
* * *
37 dni. <3
Skarbie czekamy na Ciebie. ;*
_________________________________________
NOWY POST:
styleev.blogspot.com