Kolejny dzień spędziłam na lenieniu się.
Wstałam ok. 10:30, zjadłam śniadanie i z racji świetnych zarobków w tym miesiącu wybrałam się na zakupy.
Tak dawno nie kupowałam ciuchów, że czułam się w galerii handlowej zupełnie zagubiona.
Ostatecznie kupiłam bawełnianą sukienkę z krótkim rękawem w kolorze dżinsu z rozkloszowanym dołem do kolana, biały T-shirt taki bardziej elegancki ze złotym napisem, roskloszowaną spódnicę na gumce, którą nosi się wysoko - w kolorze wytartego dżinsu i ciemne dżinsowe ruruki.
Dla mamy kupiłam śliczną jaśniutko niebieską sweterkową tunikę.
W domu się nie przelewa, więc zazwyczaj wolę kupić jakiś sprzęt lub po prostu odłożyć pieniądze na "czarną godzinę", ale tym razem stwierdziłam, że po prostu raz na jakiś czas coś mi się należy.
Taka mała nagroda za dobrze wykonaną pracę.
Wróciłam ok 13:30, zjadłam obiad.
Usiadłam w pokoju i kiepsko się poczułam.
Zrobiło mi się jakoś tak duszno i słabo, więc położyłam się spać.
Obudziłam się ok. 17:00.
Kiedy spałam mama ugotowała dla mnie grysik na rosole - tradycyjne danie "na każdą chorobę i dolegliwość".
Zjadłam i z racji tego, że czułam się dobrze poszłam do kościoła.
Wierzę w Boga, ale nie lubię instytucji Kościoła.
Nie znam jednak innego sposobu na wyznawanie wiary, więc co niedziela chodzę na Mszę.
Dopiero teraz pouczę się do szkoły.
Na szczęście nie mam na jutro zbyt wiele nauki.
Zjadłam dziś:
10:30 - kanapka z jajkiem, cebulą i minimalną ilością masła, jabłko, pomarańcza, kubek herbaty ziołowej;
13:20 - 2 nalewki rosołu z 2 łyżkami makaronu, porcja gotowanego mięsa wołowego, 2 niewielkie ziemniaki i ugotowana w rosole marchewka;
17:15 - 2 łyżki grysiku ugotowane na 5 "niepełnych" nalewkach rosołu;
20:00 - spora marchewka, pół brokuła, cała czerwona papryka, kilka różyczek kalafiora, spora ilość brukselek, głóka cebuli i ząbek czosnku (uduszone na patelni i doprawione vegetą oraz pieprzem), odrobina keczupu, kubek herbaty ziołowejl;
Wypiłam dziś tylko niecały litr wody, ale jeszcze nadrobię to przed snem.
Muszę też zaznaczyć, że w moim domu gotuje się bardzo chudy rosół.
Trzymajcie się ciepło i bądźcie dzielne, bo w końcu jutro poniedziałek!