Zwykłe zdjęcie.
Wschód słońca z okna, listopad.
Dziś po prostu już nie wytrzymuje.
Mam wielką ochotę wykrzyczeć wszystko, dosłownie wszystko.
Jest tyle rzeczy..
Nachodzi mnie też nieokreślony płacz.
A przecież nie powinnam płakać, bo na dobrą sprawę nic się nie stało.
Jednak patrzę na to wszystko z innej perspektywy.
Co ja tutaj robię?
jak zwykle piszę, co mi przyjdzie na myśl.
A wszystko sprowadza się do jednego, taak.
'A my..'
Gdzie się podzialiśmy..?