Jest coś intrygującego w tej fotografii.
Oddaje mój nastrój na chwilę obecną.
Albo to ja wykazuję większe przywiązanie do tradycji, albo moja rodzina staje się coraz bardziej świecka. Przykro mi to mówić, ale rozczarowałam się tegorocznymi świętami. Owszem, czynnie przyczyniłam się do robienia sałatki warzywnej, wyraziłam chęci pieczenia jabłecznika, wysprzątałam pokój, a nawet pod nosem podśpiewywałam kolędy. Przy stole wigilijnym zaskoczyła mnie lakoniczność życzeń, co zbiło mnie z tropu po wigilii klasowej, kiedy usłyszałam miłe i (myslę, że) szczere słowa tyczące się mojej osoby. Moja rodzina się stacza, wykazuje rasistowski stosunek do otoczenia, konserwatywnieje(?). Jedyne co mnie uszczęśliwiło to prezenty. Pierwszy raz dostałam wszystkie prezenty takie, jakie chciałam dostać (z czego tylko jeden był konsultowany). Może staję się paskudną materialistką, ale nie tak wyobrażałam sobie kolejne Boże Narodzenie. Zabrakło Cię tam. Naprawdę.
Oprócz tego wszystko pozostaje w jak najlepszym porządku. Pisanie scenariusza wedle hasła NMCSO, przynosi niespodziewanie dobre efekty, nawet odpowiada moim standardom piśmienniczym.
Olo wyciulał mnie na 160 000 000,- w Monopoly. Jestem człowiekiem porażką - -'
Panie Palahniuk. Jesteś pan mistrzem.
"Tak bym chciał jeszcze raz w to uwierzyć, że się kiedyś na śmierć zagadamy..."