Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły do pokoju i oświetliły moją twarz. Na zegarku 06:02.
- Pięknie. To pospane. - Mruknęłam pod nosem.
Wygramoliłam się zwinnie z łóżka, tak, aby nie obudzić Kuby. Rozprostowałam kości. Postanowiłam w końcu zobaczyć co moja kochana mama mi spakowała. Wszystkie najlepsze ciuchy. Nie wiem jak ona to robi. Między innymi za to ją bardzo kocham. Ubrałam beżowy top na ramiączkach i do tego jeansowe szorty. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Powoli nasze zapasy żywieniowe się kończyły. Wpadłam na pomysł, aby wyjść do sklepu. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie się znajduje, ale równie dobrze mogłam zapytać kogoś o drogę. Zrobiłam listę zakupów oraz mały liścik dla Kuby, na którym było napisane:
"Cześć śpiochu. Nie martw się - wyszłam na zakupy. Niedługo będę. Kocham Cię. Wanessa."
Do małego plecaczka wrzuciłam portfel. Listę włożyłam do tylniej kieszeni. Założyłam wygodne buty i w drogę. Przede mną rozciągała się niedługa droga z górki. Potykałam się co chwilę o kamienie. Dookoła otaczały mnie drzewa. Z lasu było słychać stukot dzięcioła i śpiew innych ptaków. Po lewej stronie rozciągała się piękna łąka. Za nią widać było szczyty gór. Poranny chłód mi nie doskwierał, bo dosyć szybko maszerowałam. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam głośno muzykę z mp4. Po 20 minutach zobaczyłam pierwsze domy. Tu zaczął się asfalt. Uf. Ulga dla nóg. Szłam ciągle przed siebie. Myślałam co ugotować na obiad. Chciałam zaskoczyć Kubę. Nagle przede mną pojawiła się jakaś kobieta. Ściągnęłam słuchawki.
- Przepraszam! - Zawołałam za kobietą. Odwróciła się. Podbiegłam do niej.
- O co chodzi? - Zapytałam zdezorientowana.
- Dzień dobry. Chciałam się zapytać o drogę do pobliskiego sklepu. - Uśmiechnęłam się lekko zadyszana.
- 5 minut drogi stąd. Pójdzie pani prosto do końca tej ulicy. Skręci w prawo. Z oddali zobaczy pani mini market.
- Super. Bardzo dziękuję. - Ucieszona podziękowałam i uśmiechnęłam się.
- Proszę uprzejmie. - Odwzajemniła uśmiech.
Założyłam z powrotem słuchawki. Poszłam wyznaczoną trasą i dotarłam do celu.
Byłam lekko zdziwiona, gdy zobaczyłam w markecie takie kolejki o 7:00 rano. Wzięłam do ręki koszyk i zaczęłam błądzić wokół półek. Sięgnęłam do kieszeni po listę zakupów.
- Świetnie. - Burknęłam.
Odwróciłam się, by zobaczyć czy przypadkiem kartka nie wypadła mi w sklepie. Za mną stał wysoki brunet. W ręku trzymał kawałek kartki. Ściągnęłam słuchawki.
- Tobie wypadła? - Wyszczerzył białe zęby.
- O tak. Dzięki. Gdybym ją zgubiła pewnie połowy rzeczy bym zapomniała kupić. - Odpowiedziałam. Uniosłam kąciki ust ku górze.
Podał mi moją małą zgubę.
- Mamy coś wspólnego z sobą. - Pomachał lekko swoją listą, tyle, że jego była dosyć dłuższa.
- No tak. - Zaśmiałam się. - Jeszcze raz dzięki. - Uśmiechnęłam się na odchodne. Odwróciłam się. Poszłam przed siebie zerkając na listę.
- Pierwszy raz Cię tu widzę. Nie jesteś stąd prawda? - Usłyszałam jego głos. Szedł po mojej lewej stronie. Nieco mnie wystraszył.
- Jestem ze śląska. Przyjechałam tylko na majówkę z chłopakiem. Marginesem mówiąc, urocza okolica.
- Taa... Tego nie da się ukryć. Jak mi głupio! Nie przedstawiłem się. Daniel. - Podał mi rękę.
Uścisnęłam jego dłoń.
- Wanessa. Miło mi. - Jego uśmiech prowokował do uśmiechu.
- Mi również. Hm. Wiem, że to może głupio zabrzmieć, ale czy macie plany na wieczór? W sensie ty i twój boy? - Zapytał niepewnie. Na końcu dodał swój piękny uśmiech.
Nie zwracałam uwagi na innych chłopaków odkąd jestem z Kubą. Ale uśmiech Daniela miał coś w sobie niezwykłego. Był równie piękny jak uśmiech Kuby.
- Konkretnych planów raczej nie mamy. A dlaczego pytasz?
- Organizuję imprezę u siebie. Zapraszam kilku znajomych. Fajnie, by było się bliżej poznać.
Strzał w dziesiątkę! Tego było mi trzeba! Impreza! Dawno nie tańczyłam.
- Jestem za. Dogadam się jeszcze z Kubą.
- Świetnie. - Widać było, że się ucieszył. - Mogę prosić jeszcze Twój numer? Oczywiście, aby dokładnie się zgadać.
Zapisałam się w jego telefonie. Robiliśmy razem zakupy. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Odchodząc od kasy zobaczyłam, ze minęły 2 godziny odkąd weszłam do sklepu.
Wyszliśmy obładowani przed sklep.
- Będe uciekać. Kuba pewnie się martwi, gdzie jestem tak długo.
- Powienien zrozumieć. Wkońcu jesteś kobietą. - Posłał mi oczko.
- Wszystko przez Ciebie. - Pokazałam mu język.
Znałam kolesia jakieś 2 godziny, a czułam się przy nim swobodnie.
- Może Cię podwieźć ? - Zaproponował.
- Napewno Ci nie po drodze. Nie chcę Cię wykorzystywać.
- Cho, nie marudź.
Na szczęście zaparkował blisko. Nie wyobrażam sobie jak weszłabym pod tą górę z tymi zakupami. Załadowaliśmy wszystko do auta.
- Dokąd księżniczkę odwieź? - Zerknął na mnie. Kuba tak zawsze do mnie mówi. Speszyłam się.
- Na Górską 83.
- Chciałaś zapierniczać pod tą górę? - Zrobił ogromne oczy.
- Jakoś dałabym radę.
Droga autem minęła szybko. Podjechaliśmy pod domek. Wyszłam z auta i podeszłam do bagażnika. Daniel pomógł mi wyciągnąć siatki i odnieść pod same drzwi. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jeszcze przez chwilę. Nagle drzwi się otwarły i stanął w nich Kuba. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, ale i zdenerwowanie i złość.
- Cześć Kubuś. - Dałam mu buziaka w policzek. - To Daniel. Poznaliśmy się w markecie.
Daniel wyciągnął dłoń Kubie. Kuba bez słowa ją uścisnął.