Dzisiaj rano przed przyjazdem do stajni miałam jeszcze kurs do teściowej z sukienkami;p
Później jak już dotarłyśmy p.A. chciał nas opierniczyć za to iż wzięłam pilot od bramy ale mu nie wyszło ,bo szef sam powiedział żebym go wzieła;p Na poczatek ustawiłysmy kilka drągów na kłus, i 2 krzyżaczki . Wzięłam siwą a Ewelina Damę . W końcu mój champion musi się nauczyć chodzić z innymi końmi. Miałam ją wziąć na lonże ale dobrze,że tego nie zrobiłam bo nie miałabym po co wsiadać. Była nie do upchnięcia a nie chodziła od soboty. Stęp w miare aktywny. Kłus na początku też jakoś jakoś ,ale im później tym gorzej . Pojeździły sb drągi całkiem ok,pominę tylko fakt,że raz chciała je wszystkie naraz przeskoczyć i przegalopować ;p No i nasza pieta achillesowa : galop. Standardowo nie mogłyśmy zagalopować. Jak już zaczeła to brykała i znowu do kłusa...naszym wybawcą okazała się Damulka i jedno kółko przegalopowałysmy za nią .H. tak wtedy brykała,że myślałam ,że mnie wysadzi ale ogarnęła się. Stwierdzam ,iż najpier nauczymy się galopować za koniem i z jeźdzcem na lonży. Na sam koniec stwierdziłam ,że spróbuje na niej skoczyć którąś kopertke . No i najeżdzam sb kłusikiem a ta hops do góry bez żadnego zawachania!!! Potem jeszcze raz i znowu i to z całkiem niezłym zapasem
Kto wie może jak się nauczy galopować to będzie z niej niezły skoczek
Na koniec chciałam wziac Ale ,ale ta piczka nie dała się złapać i dałam spokój . Jutro jej nie daruję:D
A w Damulce wróciło życie i dawny temperament