Coraz bardziej przyzwyczajam się do nowej rodzinki ;)
Przeprowadziłam się jakieś 2 miesiące temu i mieszkam pierwszy raz od 18 lat z matką. Jest mi trochę ciężko i dziwnie. To dla mnie nowa sytuacja. Wcześniej mieszkałam z ojcem, ale przez jego problemy ze zdrowiem (psychicznym) uciekłam z siosrą do matki.
Właśnie leżymy w łóżku i oglądamy horror jak co piątek (w ostatnim czasie)
Bardzo ciężko było mi zapomnieć o tym co było. O tamtej rodzinie, o śmierci najbliższych osób, o dzieciństwie, domu rodzinnym. Ale mimo tego wiem, że tylko tutaj mam szanse na to żeby zacząć wzystko od nowa, wziąć się za siebie i robić wszystko na własny koszt. Nie licze na pomoc, ponieważ nigdy jej nie miałam.
Ale jak to się mówi
ZOSIA SAMOSIA I NA SWÓJ POGRZEB TEŻ PÓJDZIE SAMA
Mimo to, chcę wierzyć w to
,że pomimo złego startu
można zaliczyć dobrą metę.
Odbić się od syfu
I żyć tak jak się chce.
Jeśli człowiek przestaje marzyć umiera
a najważniejszą motywacją
jest to, że
MOŻESZ BYĆ KIM CHCESZ, MOŻESZ ROBIĆ TO CO CHCESZ
MOŻESZ ŻYĆ JAK CHCESZ
A więc, nie zapomne o tym co było, ale będe starać się, by było lepiej ;)
Chcę być szczęśliwa, znać sposób na szczęście i dawać to szczęście tym, którzy zapomnieli jego smaku
tak jak ja go zapomniałam