Niedziela dobiega końca i płacz mnie ogarnia na myśl że jutro poniedziałek. Weekend był piękny spokojny stabilny i mam poczucie że jutro się rzuce pod koła ferrari który przejedzie po mnie kilkakrotnie/
Czyli jutro znowu szara smutna rzeczywistość. Idz pracuj nie wyszlo? twoja wina.
Z całą resztą radź sobie sama.
Jeszcze jakbym to potrafiła.
Poprostu życie coraz bardziej przestaje mnie cieszyć