no cóż - plan ,,hala'' narazie się powodzi:-) chociaż bez wsparcia naziemnego sama wobec siebie aż taka konsekwentna nie jestem:-( ale powolutku...zacznę być:-) Najważniejsze, że straszny narożnik nie straszy:-) a i pogalopowałam sobie nieco tym razem na moją nieulubioną prawą stronę.