photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 CZERWCA 2012

Odejście bliskiej osoby

W dniu wczorajszym przybliżyłam wam sprawę z samobójstwem, dziś podobny temat, ale w kierunku innych. Kiedy to inny zostawiają nas na zawsze...

 

Jeżeli chodzi o mnie, to nie jeden raz straciłam osoby, na których mi zależało.

Babcia, kuzyn  - Sylwek, no i Mateusz.

Z jego odejściem tak naprawdę do tej pory Sb nie poradziłam.

Tzn nie tyle co nie poradziłam, tylko nie pogodziłam.

Nawet nie wybaczyłam ...

Znowu jechał autem... Tym razem nie skończyło się na złamanej ręcę.

Gdybym ja wtedy tam była żyłby.

Była to wtedy zima. Czekałam późnym wieczorem na przystanku.

Minęła już godzina, od umówionej godziny, z nudów zapaliłam, aż tu

nagle zjawili się koledzy Mateusza - Kuba i Piotrek.

Siedziałam po środku ławki, a oni usiedli obok mnie, Kuba złapał

mnie za kolano i powiedział " Trzymaj się, jesteśmy razem".

Nie wiedziałam o co wtedy im chodzi.

Po jakimś czasie się wydali.

Zaczełam krzyczeć , że to nie może być prawdą, że kłamią,

biłam Piotrka, który mnie próbował uspokoić i przytulić.

Wyrywałam się jak tylko mogłam. Chciałam być przy Mateuszu.

Nie wierzyłam w jego odjeście, nie wierzyłam w to, że go już nigdy nie zobacze.

Ciągle mam wrażenie, że stoi za płotem tuż pod oknami mojego pokoju,

i zaraz zacznie mnie wołać. Zawsze tak robił.

Bał się wchodzić na podwórko, bo go zawsze psy moje ganiały.

Nawet jak siedze przy komputerze, to czuję, że leży na moim łóżku

i czyta moje wypracowania, gazety albo książki.

Cały pogrzeb przepłakałam. Nie mogę tego opisać.

Zbyt dużo wspomnieć na raz. Nigdy tego nie zapomne,

nie zapomne tego co przeżyłam.

Długo potem chodziłam zamyślona, otępiała, nie mogłam się na niczym skupić.

Nauka poleciała w dół.

Często płakałam, najbardziej wtedy kiedy wyglądałam przez okno na strychu,

żeby zobaczyć, czy czasem na przystanku nie siedzi Mateusz.

Do późna w nocy czekałam na jego telefon żeby powiedział mi zwykłe "Dobra noc".

Robił to codziennie.

Potwornie za nim tęskniłam, teraz też.

Nigdy go nie zapomne, nie zapomne takiego człowieka,

jakim był Mateusz.

Ciągle jest w moim sercu, i ciągle będzie.

Moja pamięć o nim nigdy nie umrze. Nikt mi nie odbierze wspomnieć...

Może wiemy, że czas zaleczy rany, że przecież my też kiedyś umrzemy i się spotkamy,

ale i tak cierpimy.

Nestety, czasu nie zatrzymamy, i trzeba żyć normalnie.

Trzeba iść do szkoły, zjeść, nauczyć się,

Ale zadawałam sobie pytanie:

Po co ja mam to wszystko robić, kiedy go tutaj nie ma,

kiedy nie ma mnie kto wspierać,

kiedy juz wszystko straciło sens...

I wtedy na myśł mi przyszło takie coś.

Przecież on tam na mnie z góry patrzy.

On jest ciągle ze mną, może nie tak fizycznie.

Ale jest. Oglądaliście kiedyś taki film "Szkoła uczuć"?

Zacytuje jedną kwestie:

"Nasza miłość jest jak wiatr. Nie widać jej, ale czuć".

Napewno Matuesz chce dla mnie jak najlepiej.

Jest on moim Aniołem Stróżem.

Co on stoi przy moim łóżku i patrzy jak zasypiam.

On też nigdy o mnie nie zapomni.

Stopniowo wychodzi się ze smutku, po stracie bliskiej osoby.

Potem zostają juz tylko wspomnienia.

Kazdemu jest potrzebny czas.

Każdemu potrzebny jest czas na wszytko.

Na przymyślenie, oswojenie się z nową sytuacją.

Przecież czas leczy rany.

Może ich nie zagoi, bo to, to nie, napewno, niestety.

Pewne jest też to, że Mateusz nie chce żebym cierpiała.

A cierpiałam bardzo po jego śmierci.

Pewnie pragnie mojego szczęścia i żeby mi się układało w życiu.

Nie jesteśmy ze stali.

Każdy ma prawo do żalu, płacz

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika spontanx3.