cierpie na absolutny brak zdjec. ;<
zaczynam obfite odchudzanie. jak na razie nie jem NIC. kompletnie NIC. i to nie dlatego, ze chce koniecznie schudnac, tylko bo mi sie nie chce jesc. jak widze jedzenie to mi sie chce rzygac - tak jak teraz. (tata postawil mi kawalek sernika przed nosem). bleee. w kazdym razie schudlam o, tyle: 61 kg>57.3kg. a chce do wakacji conajmniej 52 kg. mrrrrrau wtedy bedzie idealnie. trzymajcie kciuki!
no a na razie siedze przed komputerem. i nic. NUDY. pije jakies gowno na odpornosc, bo ciocia kazala i no. i niesmaczne to. ;/
zaraz Nowy Tomysl, a potem nie wiem.. moze do domu? nawet bardzo bym chciala..
breaking benjamin-diary of Jane.