Coś się kończy, coś się zaczyna.
Ktoś znika, żeby mógł pojawić się ktoś inny.
Jedni umierają, inni się rodzą.
Jedni śpią, inni piszą w tym czasie notki.
Chyba liczę na zbyt wiele.
Zawsze wygrywają chore ambicje;
poprzeczka za wysoko?
Pod poprzeczką innych mogę się przeczołgać, do mojej doskoczył tylko jeden.
Za to dziękuję i życzę dobranoc.
Nie wiem, do chuja gdzie jest ten kudłaty zjeb, który powinien czekać na mnie w łóżku jak się myję,
a nie włóczyć się po domu i spać sobie u rodziców =.=
kochałabym.