photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 LISTOPADA 2013

Za dobrze - na moment, na chwilę

Podjęlam próbę. A podobno to już połowa sukcesu!

Proszę, nie bierzcie tego tekstu w skali 1:1...

Czuję jednocześnie ogromną ulgę, jak i ciężar - ulgę, że znów moglam to wszystko ubrać w jakieś, choćby najmarniejsze słowa, bo to przecież ja! I ciężar, bo prawda jest brutalna, a zmiana trudniejsze niż kidykolwiek sądziłam...

 

 

 

Jesteś dokładnie 271 kilometrów ode mnie. To 889107 stóp, 168 mil. 271000 kroków wykonanych na piechotę.

Jesteś zaledwie trzy godziny jazdy samochodem ode mnie.  Zdajesz się być na wyciągniecie ręki to przecież nie odległość nie do pokonania!

A jednak... Twoja twarz nie pojawia się już jak na zawołanie. Muszę mocniej zacisnąć powieki,  by dostrzec zarys twoich kości policzkowych, by ciemne rzęsy rzucały cień na twoje policzki, jak wtedy...

Jesteś pełen szczegółów, które powoli, nieodnawiane, nie mogą pozostać utrwalone. Zanikają, z każdą chwila coraz mocniej ginąc w otchłaniach mojej pamięci. Twoja twarz się zaciera, podobnie jak nasze wspólne chwile, zastąpione nowymi wspomnieniami.

Jesteś częścią tak bardzo już teraz odległego świata. Jakby zupełnie innego życia - tamtego, niedojrzałego, pełnego miejsca na błędy i niezdecydowanie. Okresu zwanego "dojrzewaniem".

Nie wolno mi już dojrzewać, wiesz? Teraz żądają ode mnie jedynie dorosłości. Rozsądnych, przyszłościowych decyzji i elokwentnych wypowiedzi. Czekają na kolejne kroki, poważne związki i takie dojrzałe zachowanie...

A ja wciąż nie jestem dorosła.

Bardzo mocno się starałam. Tak z całych siły, żebyś pozostał jedynie częścią tamtego życia. Żebyś ze mną nie wyjechał - żeby to twoje niewielkie w moim miejscu pozostało zamknięte, nieotwarte aż do mojego krótkiego powrotu w tamte strony.

A jednak tu jesteś. Wciąż rozmawiam z tobą w myślach. Wciąż zastanawiam się, czy sobie poradzisz, czy wszystko u ciebie w porządku.

Wciąż sięgam po telefon, próbując wykręcić twój numer...

Myślę, że wiedziałam to już od jakiegoś czasu. Szukałam cię tu na miejscu. Szukałam substytutu, kogoś, kto mocnym kopnięciem wykopie cię z mojego serca. I nagle, gdy już go odnalazłam, zawahałam się. Czy potrafisz sobie to wyobrazić?! Mieć wszystko, o co starało się ot tak długiego czasu i z własnego tchórzostwa - zniszczyć to. Tak nie odwracalnie. Zaprzepaścić szansę...

Znikasz. Powoli, lecz nieubłagalnie. A ja, jak głupia, chwytam się tych okruchów. Czyżbym była z byt przerażona, by całkowicie odpuścić? Prowokuję, przykuwam twoją uwagę, krzyczę głośno "Tu jestem, zauważ mnie!"... A ty zauważasz. Reagujesz. I potęgujesz tylko wszystko.

Chcę, żebyś mnie zostawił. Już raz to zrobiłeś. Przyszło ci to równie łatwo, co wzięcie kolejnego oddechu. Nawet się nie wzruszyłeś. A teraz nie potrafisz odpuścić... teraz czujesz, że jestem twoja.

Nigdy nie potrafiłam opuszczać ludzi. Doprowadzałam ich na skrajach, po czym, bierna, pozwalałam im odejść. Nigdy nikogo nie odtrąciłam. Nie tak naprawdę. Ludzie zwyczajnie zostawali za mną. Zrywali sznurki, którymi byli przyczepieni do mojego serca.

Dlaczego ty tak nie potrafisz?

Bez ciebie nie potrafię już dłużej pisać. Słowa straciły swoją moc. Zdania utraciły magię, brak im uczucia. Wypalam się, tak bardzo powoli. Tak bardzo niezauważalnie, że niemalże sama tego nie dostrzegam&

Nie wiem, co tu robię. Nie wiem, kim mam tu być. Nie wiem, dlaczego tu trafiłam. To miasto wydaje się mi bliższe niż rodzinne. Nigdzie chyba nie byłam równie wolna, równie pozbawiona skrupułów i lęku o konsekwencje. Tu mogę w końcu oddychać, bez tego ciężaru na piersi.

Czuję się tu szczęśliwa i chcę tu zostać.

Tylko czasami... Czasami, gdy moje mieszkanie w końcu pustoszeje. Gdy, jak dziś, mój telefon nie wibruje zwiastując nową wiadomość, siadam przed lustrem i zastanawiam się, kim jest ta dziewczyna po drugiej stronie. Która to prawdziwa ja - ta wesoła, pierwsza do zabawy, wiecznie uśmiechnięta roztrzepana wariatka, czy może ta spokojna, lekko nostalgiczna romantyczka, która uśmiecha się sama do siebie? Przecież znasz mnie tak dobrze, powiedz mi kim jestem? Czy można one obie składają się w tak nieharmonijny sposób na to, kim jestem?

Tak cholernie brakuje mi rozmowy z tobą. Nie sądziłam, że to możliwe, wciąż tęsknić za człowiekiem po tylu dniach, miesiącach i latach... Że nienawiść, którą w przecież tak niezaprzeczalny sposób odczuwam względem ciebie, nie zabiła całej tęsknoty. Przecież powinna! Przecież to takie logiczne!

Przecież to takie zrozumiałe nie tęsknić za człowiekiem, który cię zniszczył, doprowadził na skraj i zostawił, samą...

Zagryzam zęby, kiedy o ciebie pytają. Kiedy pytają o przeszłość. Nikt tu o tobie nie słyszał. Nikt cię nie zna. Nikt nie wie, że byłeś, jesteś i pewnego dnia znikniesz, na dobre. Tego dnia, gdy nie zabraknie mi odwagi. Tak jest łatwiej. Przeszłość nie powinna mieć miejsca w nowej przyszłości.

Tu nie ma dla ciebie miejsca!

Wyleczyłam się z ciebie. Wierzę w siłę tych słów.

Wyleczyłam się z ciebie. Nie kocham cię. Nie myślę o tobie.

Żyję bez ciebie tak szczęśliwa, jak nigdy nie byłam u twojego boku.  I nigdy nie pozwoliłabym ci wrócić.

 

Tylko czasami myślę, że utracić najlepszego przyjaciela, to jak wyrwać sobie serce, a później próbować włożyć je na nowo - czasami po prostu musi na moment stanąć...

 

 

 

 

 

 

Komentarze

~xyz WRÓCIŁAŚ!!! Nawet nie wiesz jak sie ucieszylam widzac ten wpis. a teskt.. jest taki.. Twoj, cudowny, romantyczny, prawdziwy, realny, taki... taki za jakim tesknilam :) dziekuje! poprawilas mi nim humor, po tym ciezkim dniu :) no i... czekam z utesknieniem na kolejne, bo wcale nie wyszlas z wprawy dlatego proszę, twórz,pisz i publikuj bo ja wciaz czekam :)
14/12/2013 20:58:00

Informacje o speroo


Inni zdjęcia: Biegus rdzawy slaw300507 mzmzmzFuksja purpleblaackW lesie ... wswieciezdjecKonwalie patrusia1991gd... maxima24... maxima24Komplet koniczynki cyrkonie otien... maxima24... maxima24