Zawsze wydaje nam się, że niektóre problemy nas niedotyczą.
Wydaje nam się, że nigdy się nam onie nie przytrafią, nie mnie, nie w mojej rodzinie.
Na każdym kroku spotykamy ludzi, którzy borykają się z chociaż jednym z tego typu problemów, a kiedy się o tym dowiadujemy, myślimy: "To niemożliwe, a wydawało się, że to taka normalna osoba z taką normalna rodziną."
A kiedy nas spotyka taki problem jest jeszcze trudniej uwierzyć. Jeszcze trudniej jest się z tym pogodzić. Jeszcze dłużej zajmuje nam przyzwojenie takiej wiadomości. I dopiero wtedy zaczyna się dostrzegać, że nie ma ludzi, o których można powiedzieć: "On jest idealny, zawsze taki spokojny/wesoły/energiczny, on na pewno nie ma takich problemów jak choroby/rozwody/bieda."
Ale wtedy jest chyba łatwiej uwierzyć w to, co nam się przytrafia. Jest łatwiej, myśląc: "To może się przydażyć każdemu." Bez względu na to, czy jest się bogatym czy biednym. Mówią, że pieniądze nic nie znaczą bo prędzej czy później i tak każdy umrze. Tylko, że ci, którzy mają pieniądze mają też wieksze możliwości leczenia, a co się z tym wiąże - wieksze szanse przeżycia. Bo ciężko juz liczyć na bezinteresowność służby zdrowia. Trzeba jechać przez pół kraju, żeby znaleźć lekarzy, którzy na prawdę pomogą.