photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 PAŹDZIERNIKA 2008

Oz

Nie da się zaprzeczyć, iż kłopoty czyhały nawet tutaj, w miejscu. Uśmiechnięty mężczyzna kupujący film na głównej ulicy mógł w każdej chwili złapać się za pierś, powalony atakiem serca, ciężarna kobieta mogła nagle odczuć pierwsze bóle, schodząc po schodach z kościoła, nastolatka, śliczna jak z okładki, padała nagle w ataku epilepsji, jej adidasy wybijały urywany rytm na cemencie, gdy choroba zakłócała biegnące z mózgu sygnały. Zdarzały się porażenia słoneczne, cieplne, mózgowe, a może, pod koniec dusznego letniego popołudnia w Żywcu, dojdzie kiedyś także do porażenia piorunem. Był też Oz Wielki i Wspaniały - czasami można go dostrzec krążącego wokół wyjścia z kolejki w wesołym miasteczku bądź zerkającego beznamiętnym głupim wzrokiem z jednego z miejskich przystanków. Dla Bartka i Kuby stał się on jeszcze jedną postacią z miasta, taką jak Janek piekarz, Jurek żul , Wojtek barman bądź szanowny pan burmistrz. Z nim jednakże nikt nie chciał wypić piwa, nikt nie zamierzał przedstawiać mu synów i córek. Bartek i Kuba znali go; spotkali go i stawili mu czoło jakiś czas temu w Polsce. Czekałby zadławić człowieka szklaną kulką, udusić torbą po praniu, usmażyć na wieczność szybkim śmiertelnym ładunkiem elektrycznym - dostępnym na najbliższej tablicy rozdzielczej bądź w pierwszym pustym gniazdku. Śmierć czaiła się w torebce orzeszków, w nieświeżym kawałku steku, w następnej paczce papierosów. Cały czas krążył wokół, sprawdzał wszystkie przejścia pomiędzy światem śmiertelnych a wiecznością. Brudne igły, jadowite żuki, zerwane przewody wysokiego napięcia, pożary lasów, rozpędzone wrotki wynoszące niesforne dzieci wprost na ruchliwe skrzyżowania. Gdy wchodziłeś do wanny wziąć prysznic, Oz był tam z tobą - prysznic z przyjacielem. Kiedy wsiadałeś do samolotu, Oz odbierał kartę pokładową. Czaił się w wodzie, którą piłeś, w jedzeniu, które jadłeś. „Kto tam?” - wrzeszczałeś w nocy, gdy bałeś się i byłeś sam, jedynie po to, by usłyszeć jego odpowiedź: Nie bój się, to tylko ja. Cześć, co słychać? Masz raka w brzuchu, więc wyluzuj się, staruchu. Żółtaczka! Białaczka! Arterioskleroza! Trychinoza! Słoniowacizna! Kołowacizna! Hey-ho, let's go! Narkoman z nożem z bramy wyskoczy! Telefon w samym środku nocy. Krew gotująca się w kwasie z akumulatora na zjeździe z autostrady w Krakowie. Całe garście pastylek, poczęstuj się. Charakterystyczny sinawy odcień paznokci po uduszeniu - w ostatniej walce o przetrwanie mózg pobiera cały dostępny tlen, nawet z żywych komórek pod paznokciami. Hej, ludziska, nazywam się Oz Wielki i Wspaniały, ale jeśli chcecie, możecie do mnie mówić Oz, jesteśmy przecież starymi przyjaciółmi. Wpadłem, żeby uraczyć was niewielką zastoinową niewydolnością serca, albo może zatorem w mózgu czy czymś podobnym. Nie mogę zostać, muszę odwiedzić pewną kobietę w sprawie komplikacji porodowych, a potem załatwić sprawę wciągnięcia dymu w płuca w Suchej Beskidzkiej. = Zło nie śpi =
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika sparttan.