Zasnął wieczór snem niespokojnym,
Klucz obłoków niebem mknie.
O takiej porze rozmyślać lubię sam,
Jak dokonało się zbawienie me.
W zwykły dzień tak, jak wiele innych,
Los wieczności ważył się,
Gdy Chrystus Pan pod ciężarem krzyża szedł
Na miejsce, gdzie miał ponieść śmierć.
Czy musiał tak straszną śmiercią zginąć Pan,
Aby zbawienie mi dać?
Czy ja naprawdę dla Niego więcej znaczę
Niż życie, że za mnie zmarł.
Zbity, znieważony Pan Jezus
Z trudem wszedł na wzgórza szczyt.
I tam Go ludzie, zwyczajni, tak jak my
Rozpięli bez litości na drewniany krzyż.
Ręce przygwoździli do belki,
Aby zadać większy ból.
Pomiędzy niebem a ziemią skonał Pan,
w wielkich męczarniach - nieba Król.
Zasnął wieczór snem niespokojnym.
Niebem mknie obłoków klucz.
Wiem, że mój Jezus tak bardzo kocha mnie,
Lecz w pełni nie rozumiem tego tu.
Może kiedyś, gdy mnie zabierze
Tam, gdzie wieczne szczęście trwa,
Gdzie wybawieni przez wieczność całą wraz
Będziemy wdzięczności śpiewać psalm.
Użytkownik sparklingdesire
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.